sobota, 26 marca 2011

Podwyżka dla Szpakowskiego

     Jeśli jest ktoś, kto jeszcze ogląda mecze polskiej reprezentacji piłkarskiej i widział mecz z Litwą zapewne wie co czuję. Po raz kolejny "Orły Smudy" pokazały, że są raczej "nieopierzonymi pisklętami św. Franciszka", które w starciu z taką potęgą piłkarską jaką jest Litwa bez czterech zawodników z podstawowego składu, potrafią przegrać tylko 2:0. Po meczu czekałem na uspokajający komentarz selekcjonera, który stwierdziłby, że "nie graliśmy dzisiaj o wynik" i że "jesteśmy coraz bliżej skompletowania kadry na Mistrzostwa Europy". Na stadionie (nie mylić z boiskiem) działo się stosunkowo wiele. Polscy kibice znudzeni kopaniną na murawie zaczęli najpierw obrzucać policjantów litewskich petardami i flarami, potem sami zaczęli się tłuc między sobą pokazując, że Polska do Euro2012 jest przygotowana coraz lepiej oraz że co, by się nie działo na boisku podczas turnieju za półtora roku, to trybuny nudziły się nie będą.
      Jednak obok przestraszonych polską dziczą policjantów i litewskich kibiców, najbardziej szkoda mi było naszego najlepszego komentatora sportowego pana Dariusza Szpakowskiego, który najpierw z zapałem, jak to zwykle przedstawił widzom obie drużyny, rzucił kilka ciekawostek statystycznych i pełen werwy zaczął komentować spotkanie. Tak, "spotkanie" to bardzo dobry wyraz, "mecz" byłby już raczej pewnym nadużyciem. Zapał "Szpaka" mijał z każdą minutą, by po upływie pierwszego kwadransu odpuścić sobie całkiem komentarz, ograniczając się do wymieniania nazwisk poszczególnych zawodników, którzy byli aktualnie przy piłce, no i podnosząc głos w 18 i 29 minucie, kiedy rywale strzelali bramki. Swoją drogą oba gole były tak bliźniaczo podobne, że gdyby nie pan Darek, myślałbym, że realizator cały czas prezentuje powtórkę pierwszej bramki.
     Dzisiaj dopiero przekonałem się, że zawód komentatora sportowego to naprawdę ciężki kawałek chleba. Przecież taki komentator jak nasz "Szpako", który przedstawiał nam najważniejsze mecze piłkarskie, kiedyś Ligę Mistrzów, Mistrzostwa Świata, Europy, Copa America itp. (Iwański zawsze był gdzieś tam na drugim, co do ważności spotkaniu, komentował zawsze mecze o klasę niższe) musiał komentować polsko-litewską kopaninę. Zastanawia mnie dlaczego się zdecydował na komentowania czegoś takiego? Czy wierzył w niesamowicie porywające spotkanie? A może dawno nie komentował i mu się nudziło? A może dostał jakiś extra dodatek? Jakby nie było uważam, że należy mu się podwyżka! Ponieważ, kiedy zapewne każdy, nawet najtrwalszy i najwierniejszy kibic przełączył mecz na "Mrocznego rycerza" czy "Kocham Cię Polsko" on dalej, wytrwale wymieniał nazwiska, co w przypadku litewskich piłkarzy wcale nie było sprawą łatwą (za nic nie wypowiedziałbym na szybko imienia i nazwiska trenera naszych rywali). W każdym razie na meczu Szpakowski był, mecz wytrzymał i jak nie podwyżka to chociaż premia się należy, bo po takim meczu na pewno będzie chorował ze 2 tygodnie, a leki coraz droższe...
    PS. Panie Franciszku Smudo, jeśli to czytasz to weź podaj się do dymisji...

2 komentarze:

  1. Ja żem to przeczytał i za radą Twą do dymisji podaję się.
    F.S.

    a tak naprawdę to tylko ja...

    OdpowiedzUsuń
  2. keep calm and oj tam oj tam :) za nieco ponad półtora roku, ile zostało nam do ME, to pewnie przez kadrę przewinie się kilku wspaniałych trenerów, także z nich samych będzie można skompletować dream team :P

    OdpowiedzUsuń